Wargami lub sercem
Uczony w świętych pismach pielgrzym udawał się właśnie do sanktuarium. Od wielu dni podążał biegiem rzeki, u której źródła stała świątynia, stanowiąca cel jego pielgrzymki, gdy wtem usłyszał docierający do niego jakby z drugiej strony rzeki dźwięk dziwnie zniekształconego, wołanego z żargonem słowa:
- MOM – Za chwilę znów usłyszał: MOM, i teraz był już pewny, że wołający błędnie wypowiadał święte słowo OM (Pokój)
Pielgrzym odebrał to jako świętokradztwo i postanowił pouczyć owego pobożnego człowieka. Gdy dotarł do najbliższej przystani, przeprawił się przez rzekę. A następnie podążał za tajemniczym wołaniem, aż dotarł do wołającego, który nisko pochylony siedział pod drzewem i, biorąc za każdym razem siedem razy oddech, wydawał z siebie rozlegające się wokoło głębokie „MOM”. Pielgrzym zaś za każdym razem się wzdrygał. Jednak cierpliwie czekał, aż wołający skończy swą medytację.
-Zasmuca mnie, że muszę ciebie, pobożnego człowieka, pouczać – powiedział pielgrzym – lecz jeszcze bardziej boli mnie, że błędnie wymawiasz święte słowo. Albowiem w świętych księgach jest napisane, że tylko ten dociera do duchowego oświecenia, kto potrafi prawidłowo recytować modlitwy. Jeżeli więc chcesz dotrzeć do doskonałego poznania, to naucz się wołać OM.
Pobożny człowiek podziękował serdecznie za pouczenie. Wiele rzeczy bowiem zapomniał. Jego mistrz wcześnie zmarł, tak więc od lat modlił się i medytował tu w tej starej pustelni na tyle, na ile potrafił przypomnieć sobie święte formuły. Pielgrzym pożegnał się ze świadomością, że zasłużył się dla zbawienia duszy pustelnika, i przeprawił się łodzią na drugi brzeg, aby kontynuować swoją pielgrzymkę.
Ledwo uszedł kilka kroków, gdy na nowo rozbrzmiało:
- MOM
Pielgrzym nie mógł uwierzyć, że ktoś może być tak nierozgarnięty. Po chwili znów usłyszał: „MOM”, jednak teraz o wiele bliżej. Po czym, nie wierząc własnym oczom, zobaczył pustelnika biegnącego w jego kierunku po wodzie. Z wytrzeszczonymi ze zdumienia oczyma i rozdziawionymi ustami staną jak wyryty, nie mogąc w obliczu tego cudu, który się dokonał, ruszyć się z miejsca.
- Przepraszam, przyjacielu, że cię zatrzymuję – powiedział pustelnik. – Ale tyle lat błędnie wymawiałem to święte słowo, że choć mnie pouczyłeś, to jego forma wciąż jeszcze do mnie nie dotarła. Proszę, powiedz mi ją jeszcze raz, abym nie obrażał Boga.
:)