Moc słowa
Mistrz wygłaszał prelekcję dla zagranicznej publiczności o sile słów, które maja zasadnicze znaczenie w zrozumienie poszczególnych religii. Na zakończenie prelekcji zachęcił słuchaczy do dyskusji
Po pewnym czasie zabrał głos jeden z uczestników, który powiedział:
- Cierpliwie tego wszystkiego wysłuchałem i znajduje jedynie potwierdzenie tego, co już wcześniej wiedziałem: Są to same głupoty. Jeszcze nigdy nie nasłuchałem się tylu głupot w tak krótkim czasie.
To powiedziawszy wstał i chciał odejść.
-A pan jest największym bęcwałem, jakiego w moim długim życiu widziałem-zadźwięczał miły głos mistrza wśród kłopotliwego milczenia.
Zelżony słuchacz zatrzymał się jak rażony piorunem i cały czerwony ze złości dyszał:
-Ty szarlatanie, ważysz nazywać mnie, poważnego naukowca, bęcwałem? Nie ujdzie ci to bezkarnie.
-No cóż, jako naukowiec musi pan przyznać, że eksperyment się powiódł. Najpierw twierdzi pan, że słowa nie mają żadnej mocy. Po czym jednak słowo „bęcwał” aż do tego stopnia wyprowadziło pana z równowagi. Niech więc pan pomyśli, jaką moc oddziaływania mają w takim razie słowa „Bóg”, „prawda”, „miłość” dla tych, którzy je rozumieją?