Cóż, w Nowy Rok wchodzimy z impetem długoweekendowym, witaliśmy dwa tysiące dziesiąty praktycznie kilkudniową imprezą i każdego dnia było dużo śmiechu, radości, wesołości i ogólnie rzecz biorąc dobrego humoru. :)
Zjem Cię
Powyższe zdjęcie chciałbym skomentować jakąś kreatywną myślą, ale wydaje mi się że należy ono do rodzaju tych zdjęć, które lepiej pozostawić bez komentarza, bo same mówią za siebie. :D W każdym razie mój wytrzeszcz oczu niemal dorównuje fenomenalnej zdolności Tymona do wybałuszania gałek, biceps Magdy dorównuje mojemu, stan świadomości Pietrasa w tle jeszcze dorównuje świadomości typu "wiem jak się nazywam", a stan imprezy w chwili uwiecznionej na fotografii był w 150% zadowalający. ^^ O ile się nie mylę, byliśmy wtedy po (albo w trakcie) turnieju siłowania na rękę. Moja wrodzona skromność nie pozwala mi na wyjawienie kto tenże turniej wygrał (nie licząc walki bonusowej, którą wygrała widoczna powyżej właścicielka oszałamiającego mięśnia dwugłowego), ani też nie mogę powiedzieć, kto wygrał pojedynek jeden na trzech, będąc tym "jednym", więc musicie się tego dowiedzieć z innych źródeł. :P
a zacznę od ramion :*
Mówić możnaby wiele, hiciorem był stroboskop na densflorze, było nocne przestawianie samochodu w celu ułatwienia sobie wyjazdu, które skończyło się w zasadzie bardziej przestawieniem bramy niż samochodu, było śpiewanie sto lat, było wieeeeele innych motywów, które jedni pamiętają lepiej, inni gorzej. ^^
Jako podsumowanie chciałbym podziękować organizatorowi (kochamy Cię Grzesiu!), rodzicom organizatora, bez których impreza nie miałaby miejsca, wszystkim obecnym tamże oraz Niebiosom za to, że wszyscy wkroczyli w Nowy Rok cali i zdrowi. ^^
A 2010 (a w zasadzie jego pierwsza połowa) sam w sobie zapowiada się na najważniejszy i decydujący w moim życiu. Ale nie będę się teraz nad tym rozwodził, bo nie mam w tej chwili ochoty myśleć o rzeczach poważnych. :P
Aby zdrowie było!
...a jeszcze takie postscriptum - kiedy będzie wiosna? xD