Bez daty
Neurodegradacja głównego bohatera,
pusty pokój, białe płótna,
a gdzieś w kącie promień cienia.
Bezimienny leżący krzyżem gdzieś na czerwonym dywanie.
Cisza i chaos.
Domeny piekieł.
Bezbarwny materiał w bezlitosnej puszczy skojarzeń,
w umyśle nieuniknionej destrukcji człowieka.
Jesień wiosny.
Piękny dzień, za oknami płaczące wierzby.
Słychać jeszcze śmiech dzieci, nowe pokolenie, zima.
Blada powłoka a srebrne wnętrze powiewa w innym życiu.
Z prochu powstałem, w proch się obrócę,
czas konsekwentnie policzył godziny.
Czas rozliczenia.