zawsze są jakieś powody, ja mam swoje. po trzydziestu latach stwierdzę, że nieważne jakie były początki.
a co do strachu, którego tak się wypierałam...
to chyba ma związek z miłością, tak sądzę. będę się bała bardzo mocno w takim razie.
ps wiem, że księżyc nie musi być mój, ale lecę do niego