Domówka u Bienia- godne zakończenie świąt. Na zdjęciu jestem już napierdolony jak dzwonek, więc osoby które ze mną dawno nie piły, niech sobie popatrzą, bo z czasem krucho i nie wiem kiedy się z nimi znowu napiję, ot co! Mój kumpel Maras, też już najebany, a zatem- na tych samych falach co ja. Tych co fotograf zresztą też.