Nie mam wątpliwosci, co jest naprawdę piękne.
Choć dziś - prawie wszystko.
Weekend był cudowny - pełen wrażeń wszelakich - tak jak lubię.
Dziś rozwikłała się sprawa do-dziś-nie-do-rozwikłania.
Foksik spisuje się na medal.
Muzyka w radio, jak rzadko, dobra od samego rana.
Dobry obiad.
Miła mama.
Stan euforyczno nienaturalny.
Czy jednak równie łatwo cieszyć się drobiazgami, gdy równocześnie nie dzieją się rzeczy wielkie?