Ostatnimi czasy mam bardzo ciekawe sny. Tej nocy byłam w Austrii. To co się tam działo zostanie tylko dla mnie. Wczoraj byłam z rodzicami w kościele na koncercie Kornu.
Oczywiście u Leona. Kłóciłam się z siostrą o sałatkę, a sprzedawca z kiosku, który był dentystą naprawiał telefony.
Muszę przyznać jednak, że to jest nic w porównaniu z tym co pamiętam z czasów, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej.
Siedem razy śnił mi się koniec świata. Za każdym razem inaczej. Ostatnio śnił mi się ósmy raz. Znacznie gorszy niż poprzednie siedem.
Nieliczna grupa osób wie co robiłam na podłodze w kuchni, jakie są mroczne tajemnice PSP nr 5 i co kryję się na jej strychu, kto mnie gonił w kryształowej jaskini, kogo dokarmiałam na górce koło bloku, co śniło mi się wielokrotnie, co mnie najbardziej przerażało (w tajemnicy dodam, że były to walizki przy drzwiach, których z hukiem przybywało), z kim siedziałam w operze.....
Gdyby ten dzisiejszy (w Austrii) mógł się spełnić ;-)
Lol.