Coraz częściej myślę o dzierżawie.
Jakiegokolwiek konia. Byleby nawiązać z nim jakąś większą więź. Niby z takimi szkółkowymi też się da, ale coraz więcej osób na danym koniu zaczyna jeździć i wasza komunikacja się psuje.
Tak było z Wafiją.
Wszystko super do czasu. W sobotę pierwszy raz waliła barany i próbowała zrzucić jeźdzca.
To samo było w niedziele, gdy Kinga przyjechała.
Kobyła strasznie się rozstrojiła...