Jeśli koszmary potrafią się realizować to jeden właśnie się ziścił. Jakaś pierdolona kumulacja. Faktem jest tylko jedno - to jeszcze nie koniec, zawsze może być gorzej. Bo w zasadzie na razie to bardziej emocjonalny koszmar. Z drugiej strony nigdy nie przypuściłbym nawet w najskrytszych myślach, że mi może się coś takiego przydarzyć. W dodatku są tylko trzy wyjścia, a jedno gorsze od drugiego. Pozornie najmniej dotkliwe w skutkach jest najokrutniejsze, a najgorsze ma w sobie jakiś pierwiastek optymizmu. To tyle tytułem wstępu. Myślę, że treści i zakończenia także, bo nie ma co się w to wgłębiać. To po prostu trzeba przetrwać.
Jednak są też plusy dodatnie jak np. miła sesja w Chełmnie, wytrawny naleśnik w manekinie czy plus dwadzieścia za oknem. Może nie w tej chwili no ale w ciągu dnia.
"..co nas nie zabije - na pewno nas umocni.."