Gdy patrzę na to zdjęcie cała moja złość gdzieś ucieka i przychodzi spokój.
To co mnie spotkało... nie da się opisać słowami. Każdy dzień miał jakiś sens, wstawało się z chęcią do pracy bez względu na to co się robiło wieczorem ;) Przed wyjazdem bojowy nastrój pozwolił mi przetrwać cały ten stres i złość. Pamiętam jakie myśli mi napływały do głowy: "co ty robisz? zgłupiałaś do reszty. mogłabyś spokojnie i bezpiecznie dreptać do szkoły a nie porywasz się na jakąś samotną podróż na drugi koniec Polski" Ale nie żałuję ani sekundy. Tęsknię za tymi wspaniałymi ludźmi, za trenerkami, za całą kadrą stającą w obronie prawidłowego funkcjonowania fokarium, za uroczymi, niezwykle inteligentnymi fokami, a nawet za wkurwiającymi turystami który nie muszą czytać tabliczek bo przecież są na wakacjach. O dziwo czułam się tam bezpieczniej niż w tej chwili. Byłam odcięta od całego świata w tej malutkiej mieścince i było mi z tym niezwykle dobrze. Mogłam zapomnieć o wszystkich idiotach którzy mnie zirytowali w poprzednich dniach i zająć się czymś naprawdę ważnym i pożytecznym. Pomimo tego iż byłam najmłodsza w ogóle tego nie odczułam. Jestem coraz bardziej zdziwiona sobą i tym że potrafię tak szybko złapać kontakt z innymi. Cieszę się że nie było możliwości zmiany turnusu ponieważ nigdy bym nie poznała tych cudownych osób z którymi dzieliłam nasz mały, zagracony domek. Kiedy to piszę mam wrażenie że to był tylko sen. Wszystkie obowiązki, dni pracy po 12h, szalona pogoda, szaleni turyści, szaleństwo w szaleństwie były tymi rzeczami których się w życiu nie zapomina. Nie wiem jak bym mogła się jeszcze wrazić w takiej formalnej formie jak pismo ;) Jedno, ogromne prosto z serca DZIĘKUJĘ. Pozostaje mi czekać do następnego roku ;)
Podziękuję wam moi bracia.
Nie masz za grosz dystansu do siebie.
A ty po prostu jesteś głupi.
I lubię być na was zła.
Zaprzyjaźniam się.
Jeszcze będziemy mistrzami.
Tylko współpracuj ;)