Tytuł, bo mi się podoba.
Dzień rozpracowywania, czy ktoś jest facetem czy babą i przygody z nową podrasą mianowaną "Ono". Więc...nic..nic...nic.
Rozpoczęły się wakacje, a wraz z nimi tysiące ukąszeń i końskie muchy, na których ugryzienia mam jakieś cholerne uczulenie. Amputują mi nogę albo umrę...ale najpierw muszę jechać na Coke LIve Festival. Jak mi nie pozwolą to sobie sama udzielę pozwolenia.
No i jeszcze pomysł na zebranie ludzi z grupowych, najlepiej w Warszawie. Czyste - oczywiste. Jeszcze zobaczym. Jak się uda, będzie bomba :D
I szansa wyjazdu do Kuwaitu wzrosła do 50%. Może będę miała paszport. Jak pojadę to..
Nic.
Pozdrowienia dla biednej Nan, która śmie twierdzić, ze jej nie kocham. Kocham skarbie :*