Po prostu kocham to zdjęcie. I kocham ten zespół.
Czwartkowy koncert Placebo na Torwarze był absolutnie GENIALNY!!! Zrekompensował w zupełności długą podróż do Warszawy i długie czekanie. Warto było.
Może i zmieniłabym ciut set listę, ale to w tej chwili nieważne, bo wszystko było perfekcyjnie wykonane. Zwłaszcza kilka kawałków wyjątkowo mnie wzruszyło - przede wszystkim Soulmates (jak zawsze), Follow the Cops Back Home, Special Needs, no i Because I Want You w wersji z Angkor Wat.
To, gdy Brian dokuczał Steve'owi, było przesłodkie, podobnie jak wszystko, co mówił i robił na tym koncercie:).
Cały zespół (mówię tu o całej szóstce) jest absolutnie niesamowity, Fiona w The Bitter End i Julien - niezastąpiona. Nick - super, Will jak zwykle na uboczu, ale nie obyłoby się.
Steve - "Słoneczko" jak to określiła moja siostra:)
Stefan - nawet w swojej srebrnej marynarce wyglądał obłędnie (ale dobrze, że szybko ją zdjął;P)
Brian - im starszy, tym lepiej wygląda!
No i techniczni, którzy doprowadzali mnie i Madź do pisku - Sean i Ombre Ombre Ombreeeee!!!! (Jak wjechał na scenę, to myślałam, że padnę:D).
Na zakończenie Taste in Men - AAAAAAAACH!!!
Mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale to i tak by nie wystarczyło.
Całą tą noc uświetniły historie wymyślane z Madź.
Dziękuję właśnie jej za to, że wspólnie mogłyśmy spędzić ten wyjątkowy dzień, Siostrze za towarzystwo i Tatusiowi za dowiezienie nas bezpiecznie w tę i na zad i za to, że w ogóle chciało mu się jechać.
Następnego dnia pomimo niecałych dwóch godzin snu byłam niesamowicie wypoczęta.
PLACEBO!!!