Bridge To Solace - Through The Eyes Of The Dead
Siadając do kompa, miałem wielką ochotę coś napisać. Ale kiedy już się za to zabieram, każda myśl odpływa. Nie wiem o czym pisać, o kim pisać, jaką sprawę poruszać. Czy zabawić sie w filozofa, czy może trochę pomarudzić. A może zjechać kilka osó od stóp do głów. Nie, jeśli miałbym kogoś oceniać, musiałbym ocenić swoje postępowaniem. Żeby po prostu nie wyjść na hipokrytę. Nie jest niczym nowym ludzkie chamstwo i docinki na temat zachowania, kiedy robią dokładnie to samo. Bo są na świecie święte krowy, którym wszystko wolno, a inni robiąc to samo są źli- "Tak to on zrobił coś takiego! Spalcie go na stosie! Gdyby ludzie w średniowieczu mieli temperament przeciętnego obywatela XXI wieku, to palenie ludzi, którzy wpadli w spór z kimś innym byłoby na porzadku dziennym. Co tam spalić tych trzech, czy tych dziesięciu. Czy warto w ogóle się interesować kimś kogo nie znamy? Nie oczywiście, że nie, to tylko jakiś kolejny debil." No cóż, niektórzy może i tak sądzą. Ale potem są w taki czy inni sposób sami. Bo w końcu uznają, że nawet bliscy są obcy, że nie warto sięnimi interesować. I bliscy znikną z życia. Dobra... ale o co mi chodzi... Dziś miało miejsce coś unikalnego. Coś co ludziom rzekomo "samowystarczalnym" się nie przydarzy. Jednak Cieszę się, że jestem jaki jestem, że jestem dziwny, że mam ciężki charakter, że moje zachowanie nie podlega żadnym masowym ideałom, że mam swoje ideały, że mam własną wizję świata, którą staram się wprowadzić w swoje życie konkretnymi działaniami. Cieszę się, że jednak zależy mi na tym, żeby nie iść przez świat samemu i aby spotkać ludzi całkowicie innych. A jednocześnie podobnych. Dalekich, a jednocześnie najbliższych sercu. Gdyby nie przyjaźń, prawdziwa, bez jakiejkolwiek sztuczności, nie powastwałoby coś takiego jak zaufanie. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie."? A może niekoniecznie? O prawdziwą przyjaźń trzeba przebyć długą batalię, aby zrozumieć, co tak naprawdę jest PRAWDZIWĄ PRZYJAŹNIĄ. Ile razy mówiliśmy o czymś "przyjaźń", gdy tak naprawdę byliśmy wykorzystywani? Co rozumieć przez słowo przyjaźń? Czy dzisiejszy wieczór był przyjaźnią? Tak, z pewnością. Tylko czemu człowiek zauważa rzeczy, które powinny być dla niego jednymi z najważniejszych, z opóźnieniem w fazie o kilka lat świetlnych? (Tak dzisiejszy sprawdzianik z fizyki jeszcze ryje po bani) W końcu wiem na czym stoję. Dziękuję.
Notka bez ładu i składu. Miało być o czymś innym jest w połowie, o rzeczy drugiej, a ostatecznie wyszło jeszcze co innego. Chaos? Tak, przez kogo? No i dochodzi czwarta sprawa. Jest pozytywnie. Dziś z pewnością. Ponoć tego nie widać, ale jest. Cholera pomarańczowo!
Piąta sprawa... Pisanie jednej notki, a tu co chwilę coś. A propo przyjaźni. Nie mo to jak poczuć obie strony medalu w ciągu 5 godzin. Przynajmniej mam jeszcze lepszy wgląd na życie.
PS Czy mi się wydaje, czy niektórzy mają wrażenie, że mogą wjechać w moje życie z buta, a potem wyjść jak gdyby nigdy nic. To nie bar, żeby robić mi tu burdel!