wściekły płaz. nie mam gardła, ał. z Torunia nici?
*smark*
tydzień minął pod znakiem planowania i rozmów, niespodzianek i nowych postanowień. dowiedziałam się czegoś na temat mrocznej przeszłości oficyny (ładnie panowie balowali, ładnie xDD ), odzyskałam (zdaje się) szwagra, a hiszpański wciąż leży i kwiczy. dodatkowo każdy wokół odczuwa żabie humory.
- mamo, nie jadę do Torunia.
- no to mamy problem, bo liczyłam na wolną chatę.
do czego to doszło. -.-