od 20.30 pilnuję się, żeby nie zasnąć na siedząco. nie wiemy czemu, może to ten tydzień szkoły tak mnie wykończył? całkiem możliwe, przez te 4 dni miałam problem ze wstawaniem chociaż normalnie jakoś się ogarniałam nawet po 6 godzinach snu. do tego jest jakieś takie nieznośne ciśnienie.;x
z bilansu jestem mniej więcej zadowolona. zapchałam się muffinem i wciąż czuję czekoladę z niego. niedobrze mi psychicznie przez to. bywa. jutro po sukienkę, a potem chyba musze ogarnąć się do szkoły. nie wiem jak przeżyję niemiecki, jeśli znów facetka się do mnie przywali. chyba coś z nią nie tak. -.-
śniadanie: jakieś skrawki makreli (80kcal) i mała kromka chleba (100)
II śniadanie: duża kawa (40kcal)
obiad: lasagne (400kcal!!!!!)
kolacja: muffin (150kcal)
+100 brzuszków, i idę spać bo padam ;c
ok. 690/900