chyba chcę się jakoś normalnie zakochać, no.
nie daję rady. nie umie, nie umiem, nie umiem, nie umiem, nie umiem, nie umiem, nie umiem, nie umiem, nie umiem i nie mogę.
po prostu nie potrafię. powtarzam sobie , że będzie okej. Uda ci się i nieświadomie dziś i wczoraj to były porażki.
żebym chociaż mogła jeść coś lżejszego a tu ciągle te głupie kanapki w szkole i super tłuste spagetti z serem w domu. nie dobrze mi się robi jak o tym myślę. chyba będę musiała pójść przez to do łazienki...
w szkole znośnie. śliczna trójeczka z matmy<3, po wywiadówce moja mama dowiedziała się, że olewam fizykę. doprawdy fajnie wiedzieć, może łaskawie nauczycielka by przyszła na lekcje a nie robiła dodatkowe o 7.00 kiedy nie mam żadnych szans na dojaz do miasta? O.o
dziś:
śniadanie: płatki (200kcal)
II śniadanie: kanapka (110kcal)
obiad: snickers(450) i jabłko (nie liczę)
kolacja: spagetti (350kcal)
1060/950 serio. więcej chyba zjeść nie mogłam. co jest ze mną nie tak, że najzwyczajniej w świecie idę kupić te przeklęte słodycze i to jem?! :< chyba moje odchudzanie traci sens, bo ostatnio zupełnie o tym nie myślę, jakoś mi to ciągle umyka.