Samotność, smutek, rozpacz i choroba.
Zdałam sobie sprawę z tego że nie warto ufać ludziom nawet tym najbliższym. bo prędzej czy później i tak okaże się że robili i robią Cię w chuja. :c
Wszystko było dobrze do pewnego momentu. Już zapominałam aż tu nagle baam i wszystko wróciło na nowo. jak żyć ze świadomością że straciło się to jedną jedyną osobę tą najważniejszą w życiu, a ona teraz układa sobie życie z kimś kogo traktowało się jak siostrę.
Straciłam wiarę w siebie, w rodzinę, przyjaciół, znajomych. we wszystko co istnieje. jedyne co trzyma mnie jeszcze przy życiu to chęć pomocy mamiew wychowaniu tego malutkiego brata, ochota by ochronić go przed błędami które ja popełniłam i które czasami popełniam na nowo.
Ale czy okaleczanie samej siebie coś mi da.? pomoże w jakiś sposób.? imprezy, alkohol, papierosy.? to też już nie pomaga. więc czy jest coś co mi pomoże.?
" Przepraszam, że żyję
Przepraszam, że piję
Przepraszam, że tyję
Choć szczęścia mi brak
Przepraszam, że minę
Przelotnie jak ptak
Przepraszam, że nie jem
Przepraszam, że jem
Przepraszam, że nie wiem
Przepraszam, że wiem "
ech... nocne przemyślenia.