Kiedy odzyskujemy świadomość dnia dzisiejszego czujemy jak całe wnętrzności wychodzą nam przez każda możliwą szczelinę naszego ciała. Czujemy jak szczęście, które nas przepełniało zamienia się w rozpacz i gorycz, a czym są w takim razie łzy? niczym. NIe dają ukojenia, a przynajmniej nie tym naiwnym i kiedy już spadasz tam w dół wiesz, ze zaraz upadniesz, masz świadomość , ze dotykając dna poczujesz ból każdej kończyny a najbardziej poczujesz odrazę, do samego siebie dlaczego dałeś się namówić i skoczyć w tą przepaść bez niczego, bez zabezpieczenia, a kiedy już to poczujesz staniesz się nikim, będziesz znów przechodził obok osób ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
I jaki z tego morał? hm...może to zawsze tylko słowa i choćby brzmiały jak obietnice nie mają w sobie nic w co możesz zaufać, a przynajmniej nie powinieneś.
A ja tu wracam i wracać będę w sytuacjach w których jest mi tak cholernie źle jak teraz.
Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Kiedy zaczęliśmy się dotykać spojrzeniami
Że ten cyrk i te historie nie są dla nas...
Że nam się krzyknąć nie udało...