Nie wiedząc kiedy, ale te dwa ostatnie dni wakacji minęły jej strasznie szybko. Gdy znalazła się w pociągu na stacji King Cross w Londynie zauważyła bardzo dużą ilość pierwszorocznych. Dziewczyna myślała, że będzie siedziała na korytarzu, bo wszystkie przedziały były pełne.
Gdy tak siedziała na kufrze zobaczyła ją profesor Vector*.
- Witam cię Rose- nauczycielka numerologi przywitała się z dziewczyną, a następnie dodała- dlaczego nie siedzisz w żadnym przedziale drogie dziecko, przecież to ponad siedem godzin jazdy.
- Dzień dobry pani profesor- odpowiedziała dziewczyna- sidzę na korytarzu, bo wszystkie przedziały są zajęte.
-Nie wszystkie są zajęte. przed chwilą robiłam obchód i jeden jest prawie pusty. Chodź ze mną-i pomogła gryfonce ciągnąć kufer w chwili gdy pociąg ruszył.
Na nieszczęście dla Rose w tym przedziale był Malfoy ze swoją ślizgońską świtą
- Panna Weasley dosiądzie się do was- w tym momencie popatrzyła się na Malfoya- i nie chce słyszeć żadnej odmowy. Zrozumiano?
- Dobrze pani profesor- odpowiedział zrezygnowany arystokrata i nauczycielka wyszła. Gdy zamknęła drzwi przedziału odezwał się do Rose - A co się stało, że nasza kujonkowata szlamcia ma zaszczyt siedzieć z tak wybitnymi osobami jak ja i moi towarzysze?
-Oj Malfoy, Malfoy. Wiem, że jesteście mało dowartoścowani, ale bez przesady, wy wybitni? Wątpie- z ironicznym uśmiechem usiadła od nich jak najdalej, jakby mogli ją czymś zarazić i dodała- a tak na marginesie w przeciwieństwie do jednego z twoich kolegów** nie jestem szlamą - i zajęła się przeglądaniem mugolskiego czasopisma modowego
- Yhhm, zapomniałaś dodać dlaczego siedzisz z nami - przypomniał najlepszy kumpel Scorupiusa
- Jak nie wiesz to idź i popatrz po innych przedziałach - odpowiedziała znudzonym głosem nie podnosząc głowy znad gazety.
Na przeciwko niej usiadł blond włosy chłopak i co chwilę na nią zerkał, jednak ona była tak zaczytana, że tego nie zauważyła. Do stacji w Hogsmade zostało kilkadziesiąd kilometrów, jakieś półtora godziny jazdy. Nagle weszła czarownica z przekąskami
- Coś z wózka kochaneczki? - zapytała
-Poproszę osiem czekoladowych żab, dwie paczki fasolek wszystkich smaków i paszteciki dyniowe- pierwszy i ostatni kupował Scorupius- a wy coś chcecie? Nie? Okej. Jak będziemy coś chcieli to znajdziemy panią- a gdy czarownica wyszła zwrócił się do gryfonki- A ty Weasley, czemu nic nie kupiłaś? Rodzice pewnie kasy ci nie dali, zresztą nie dziwię się patrząc na twojego ojca
- Żebyś wiedział Malfoy, że nie zamierzam jeść w twoim toważystwie, bo mogę się porzygać. I nie trzeba nawet jeść.-w jej głosie można było wyczuć wielki gniew- Wystarczy popatrzeć na twoją szczurowatą mordę!!!
-Że niby ja mam twarz jak zwierzę? Popatrz się lepiej na sie... - chłopak nie skończył, bo w tym momencie znowu weszła profesor Vector
_______________________
*profesor Vector - nie wiedziałam kto został zastępcą McGonagall więc wymyśliłam sobie, że to ona ;)
** nie wiem kto kumpluje się ze Scorupiusem, więc wymyśliłam sobie jego kumpla Zaca Rovena, który urodził się w rodzinie mugoli, co starał się ukrywać. Jednak Rose wiedziała o tym, bo Hermiona w wieku kilku lat kolegowała się z jego matką.
~Szara Dama~