Część 13
Po południu poszłam do szpitala odwiedzić Milesa.. A przynajmniej zorientować się w jakim jest stanie. Moja cicha dusza wymagała tego ode mnie. Odważnie kroczyłam naprzód mimo, że w takich sytuacjach strach powinien paraliżować moje kończyny.
Gdy byłam blisko sali zobaczyłam, że nie jest sam. Siedzi przy nim.. Rafael. Obserwowałam jak nachyla się nad nim i kładzie mu obie ręce na czoło. Skupienie malowało się w jego rysach a jasna poświata rozświetlała ponurą salę. Czy to właśnie o tym mówiła Angela?
Oparłam się o ścianę i spoglądałam ukradkiem, nie chcąc być przez nikogo zauważona. Zobaczyłam jak natężona wcześniej twarz Milesa przeobraża się w błogi uśmiech, jak gdyby śniło mu się coś miłego.
Co on wyprawia? - zastanawiałam się. Widząc, że po chwili Rafael podnosi się uciekłam z szpitala biegnąc w kierunku domu. Wiatr poplątał moje długie włosy, także musiałam wyglądać jak upiór gnający przez miasto.
Weszłam do kuchni witając się z rodzicami, którzy jedli obiad. Nalałam sobie wody i usiadłam między nimi, żeby nie pozwolić im tak czasem zapomnieć, że mają córkę.
- Dzień dobry Vicky. Nałożyć Ci obiad? - zapytała zatroskana mama.
- Nie jestem głodna. - odpowiedziałam.
- Córeczko wszystko wporządku? Wyglądasz jakby Cie piorun poraził. Bez urazy. - zaśmiał się tato.
- Zawsze wiedziałam, że chociaż od rodziców mogę usłyszeć jakieś dobre słowo. - w moim głosie słychać było widoczną nutę sarkazmu.
- Coś się stało Vicky? - zapytała mnie rodzicielka.
- A skąd. - zmusiłam się do przybrania na twarz uśmiechu po czym lekkim krokiem wyszłam z kuchni.
Słyszałam jeszcze jak moi rodzice zaciekle dyskutują o tym, że zrobiłam się ostatnio jakaś dziwna, skryta i małomówna.
To dość oczywiste przynajmniej dla mnie, bo i cóż mam im powiedzieć? Że przyszedł do mnie anioł, muszę spełnić jakąś pokręconą misję i jestem wybrana? Cokolwiek to znaczy.. Co jak co, ale do wariatkowa nie mam zamiaru iść..
Zamknęłam więc drzwi od swojego pokoju i włączyłam relaksującą muzykę, by nie musieć słuchać ich przyciszonych głosów. Nie wiem czy byli tak lekkomyślni i uważali, że ich nie słyszę, czy robili to specjalnie w ramach chęci sprowokowania mnie.
Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy, więc ułożyłam się wygodnie na łóżku i niedługo później pochłonął mnie proroczy sen...