Tak, tak :D
I dzisiaj zrabany dzien na maxa...
Ale pozniej jakos wszystko zaczelo sie ukladac,
a koniec pracy byl cudowny :*
I wiedzia tylko Ci, co powinni :)
Udalo mi sie spotkac dzisiaj z Lukaszem, jednak nie moglismy pogadac o tym o czym staramy sie od kilku tygodni, a konkretnie 2 tygodni. Ale mam nadzije, ze w koncu sie uda, ejdnka on w czwartek znowu wyjezdza...
Atak wazki czesc II,
Ula: Rosa, popatrz na zupelnie wyglada tak jak tamta wazka.
Ja: No :D:D
Ula: I ma taki sam wyraz twarzy
P.W. Twarz owego robaka (tj. modliszka) na zdjeciu wygladal jakby zaraz chcial kogos zabic... (PANDA KUNG FU)
A pozniej to juz bylo coraz gorzej, nie panowalam nad soba. Zupelnie...
Nie potrafilam przewidziec swojego kolejnego kroku, czy zdania ktore zaraz wypowiem...
Wiem, wiem... To sie leczy... Szukam dobrego psychiatry...
I znowu jest ze mna zle... I znowu biore... I tak bardzo nie chce... I znowu cierpie... Boje sie o sama siebie... Wiem jak to sie spokonczy, a mimo wszystko nie potrafie nad tym zpanowac... Po prostu sie dzieje... Jedna, druga trzecia, piata. Szesnasta juz tego dnia... Nie wytrzymam... Potrzebuje kogos kto mnie powstrzyma, kogos kto mi pomoze... Znam Opis na opakowaniu juz na pamiec... Sklad, termin waznosci, ostrzezenia.... Zaczynam bac sie samej siebie... I kolejne nieodebrane polaczenia od Barteza... I znowu... i znowu o czyms zapomnialam, i znowu jest mi nie dobrze.. I kolejny dzien w ktorym zjadlam, a raczej wypilam 2 listry wody niegazowanej... A zoladek nadal nei daje rady sie odzyczaic, przestac, postrzymac moja psychike... Czuje jakby juz go nie bylo...
Nie pytajcie co zastalam p powroie z pracy do domu... :(:(:(:(
13.08 - MOJE URODZINKI :)