photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 CZERWCA 2012

Lekcja pokory

Jakiś czas temu usunąlem wszystkie wpisy. Pewnego dnia uznałem, że napiszę coś " raz na jakiś czas " na konkretny temat... nazwijmy go " neutralny "

 

Ostatnie dni spowodowały... totalny chaos myślowy i potrzebę przelania myśli na papier. Padło na bloga.

 

Nie lubię pisać o Sobie, o tym co czuję i co myślę... i skłamałbym pisząc, że robię wyjątek.

 

Moje słowa skieruję do każdego kto to przeczyta. Ludzie powinni uczyć się na błędach... niekoniecznie swoich. Ja niestety... uczę się na swoich.

 

 

Właśnie wróciłem ze stypy. Dwa dni temu zmarła moja ( jedyna ) babcia. Nie zagłębiając się w relacje rodzinne... byłem jedyną osobą, która jej się stawiała.

Ludzie starsi zawsze mają rację, chcą zwrócić na siebie uwagę... moja babcia byłem w tym najepsza. Hipochondryczka, manipulatnka i osoba... której intencji do dziś nie mogę rozszyfrować.

 

Cokolwiek się działo, cokolwiek o niej myślałem... po jej śmierci czuje się dziwnie. Po tym jak się dowiedziałem... wydawalo mi się, że to po mnie spłynęlo... jednak okazało się inaczej.

 

Nikogo to nie interesuje... ale może przejdę do tego, dlaczego to piszę i udostępniam do przeczytania.

 

Moja babcia mieszkała z nami tydzień. Niewydolność krążeniowo oddechowa. Sam fakt, że zamieszkała z nami całkowicie sparaliżował moje życie. Pokój z bratem, zero muzyki... i wieczne latanie do babci, która ma " ataki "

 

Po dwóch dniach uznałem, że babcia symuluje... i zacząłem z bratem się lekko z niej nabijać. Teraz mi wstyd... ale tak to wyglądało... a znałem ją doskonale, więc miałem możliwość tak myśleć.

 

Pewnego dnia okazało się, że leki które zażywała... zniszyły jej nerki i wątrobę. Trafiła do szpitala... w którym leżała 2 tygodnie, miała już chodzić i wyzdrowieć... to na drugo dzień zmarła.

 

Dokąd zmierzam? Nie pamiętam moich ostatnich słów do niej. Wiem, że wątpiłem w jej chorobę i nabijałem się... z symulowania.

 

Przez dwa tygodnie jak była w szpitalu... nie odwiedziłem jej. Bo daleko, bo brak czasu, bo brak chęci... bo lenistwo. Miałem jechać w poniedziałek... i nie zdążyłem.

 

Od tego momentu zrozumiałem jak bardzo się zmieniłem w ciągu ostatnich kilku lat. Na pogrzebie nie płakałem... bo nie potrafiłem. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć w jakikolwiek sposób.

Po śmierci zacząlem się zastanawiać nad swoim życiem. Nad tym jak postępuje.

 

Ciekawe ile osób by pojawiło się na moim pogrzebie. Pewnie sporo... bo to ostatnia impreza. Zapewne przyszły by osoby, które miały do mnie jakieś " ale " ( a znam takich... dużo ) a biorąc pod uwagę mój zgon... zaczęły by myśleć.

 

Ostatnie kilka lat... to totalna zmiana. Nie rozmawiam z pewnymi osobami, nie z powodu kłótni... po prostu drogi się rozeszły. Tak bywa, nie można mieć żalu... ale idąc w tym kierunku... doszło do mnie coś, czego nie rozumiałem... a jeżeli rozumiałem, to strach zatrzymywał mnie przed działaniem.

 

 

Pewnie wiele osób to przeczyta i nic nie zrobi. Kilka osób, z mojego małego " Fanklubu " będzie gadać za moimi plecami " a może się zmienił, a może nie "

 

Czy się zmieniłem? Czy jedno wydarzenie mnie zmieniło? Nie.

 

Czas na podsumowanie tego wpisu. Ludzie rozchodzą się z róznych powodów. Jeżeli masz z kimś konflikt, porozmawiaj z nim. Spotkaj się.

Nie jest to żadna aluzja do kogokolwiek. Nie wyobrażam Sobie teraz sytuacji gdyby coś się stało komukolwiek z osób na których mi zależy. Im więcej pytań, na które nie znasz odpowiedzi... tym bardziej zrażasz się do ludzi. Do bliskości. Coś o tym wiem... :)

 

Może i owszem, nic to nie zmieni, nie będziecie znowu razem, przyjaciółki, znajomymi... ale warto mieć czyste sumienie... ;)

 

Nie zwlekajcie z tym. Wiadomo, że duma, strach... i wstyd często wygrywają z naszymi chęciami

 

Nie odkryłem Ameryki. Mimo tego... czuje się dziwnie. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba, po przeczytaniu tego coś zrobi.

 

To co się wydarzyło... to dla mnie kolejna bolesna lekcja pokory. Może pewnego dnia ( nie wiem co się musi stać ) zacznę uczyć się cudzych błędach, nie na własnych.

 

Mam nadzieję, że to ostatni wpis... " osobisty "

Jakiś czas temu pomyślałem Sobie " Mam 22 lata... i prowadzę bloga... czy to normalne? "

Tak. Normalne... pod jednym warunkiem... że masz coś do powiedzenia.

 


Komentarze

root8701 Okazało się, że nie jestem ze skały. Aga... nie widziałem Cię sto lat ;) Dzięki ; )
20/06/2012 23:25:04
poprostuzosia i to właśnie chyba te 100 lat temu paliliśmy fajki pod pewnym mostem razem z Kofim. ;) zapraszam do Poznania! Odezwij się jak będziesz wiedział, że wpadasz. :)
21/06/2012 0:00:31
zielonaserpentyna nie zwlekaj.
20/06/2012 19:08:39
poprostuzosia Ludziom zawsze wydaje się, że ze wszystkim jeszcze zdążą. Jak nie teraz, to za chwilę, jak nie dziś, to jutro... Są wprost przekonani o tym, że w życiu, jeszcze będą mieli czas... Że będą mieli jeszcze okazję osiem razy się pokłócić i piętnaście razy pogodzić. Nie doceniają tych, którzy ich otaczają, nie mówią, nie rozmawiają... Nie rozwijają talentów ani nie wykorzystują możliwości. Wszystko to tylko dlatego, że przecież akurat dziś znalazło się do zrobienia coś znacznie bardziej naglącego. Coś, co w rzeczywistości, do jasnej cholery, wcale nie jest niczym istotnym. Nie warto zwlekać. Każdy dzień, to szansa żeby wszystko zmienić.
20/06/2012 18:11:24
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika root8701.