Słońce już zachodziło i bladymi promieniami oświetlało stary dom na wzgórzu. Kiedyś ponoć mieszkało tam małżeństwo, lecz nie wiadomo co się z nimi stało. W każdym razie dom stał pusty od bardzo dawna czego zresztą nie dało się nie zaóważyć. Okna były powybijane, tynk odpadał a niegdyś okazały i słynny na okolicę ogród zarosły chwasty i ciernie. Ludzie raczej nie bywali w pobliżu tego domu. Może ze względu na liczne historyjki o duchach nawiedzających ruiny, a może poprostu dlatego, że nikt nir miał specjalnej ochoty ani potrzeby zagłębiać się w jego zakątki. Jednak pewnego chłodnego wieczoru to wszystko miało się zmienić....
Atie była 14 letnią dziwczyną, raczej spokojną i nieśmiałą, więc przeprowadza do Ritchmond było dla niej koszmarem. Musiała zerwać, pielęgnowane przez tyle lat przyjaźnie i nawiązać nowe kontakty, co dla osoby o jej osobowości było dość trudne. Atie nie była osobą lubianą w noej szkole, niskaokularnica, o rudych włosach, taaak wygląd napewno nie był rzeczą którą mogła zabłysnąć...
- Co tak siedzisz sama - zaczepiła Atię wysika brunetka o sarnich nogach o błękitnych oczach, zastanowiła ją tylko jedna rzecz, dziewczyna nie miała palcawsazującego, a na ramieniu wiała tatuaż, jakby wycięty w skórze.
- Ja? - zapytała z niedowierzaniem okularnica
- Tak ty! Widzę, że nie jesteś tu zbyt popularna - Atie spojrzała na dziewczynę dziwnym wzrokiem - ale wszystko może się zmienić, wieczorem na Witchest Squer Atie nie zdążyła odpowiedzieć. Dziewczyna odeszła. Okularnica nie wiedziała co ją tam czeka, ale skoro miała być przez to fajniejsza....
Wieczorem była na wyznaczonym miejscu. Słońce spłynęło już za widnokrąg, a okolicę spowiła ciemność. Wtedy Atie zobaczyła tuzin postaci sunących w jej stonę. Osoby te były zakapturzone. Atie serce zaczęło bić mocniej, kiedy jednak zaóważyła, że jedną z tych postaci jest owa brunetka odetchnęła z ulgą.
- Nie przedstawiłam się jeszcze, jestem Trin - syknęła brunetka, lecz jej głos nie brzmiał już tak przyjemnie. - jeśli chcesz poznać nowych ludzi, muszsisz wstąpić do naszego klubu, zgadzasz się?
- Tak- odpowiedziała Atie,a 4 z postaci podeszły i chwyciły ją za ręce, podczas gdy Trin zawiązała jej usta czarną chustą.
- Teraz nie możesz się już wycofać - zaśmiała się szyderczo, poczym pociądnęła ją za rękę i wszyscy weszli do starego ogrodu porośniętymi cierniami i chastami. - Czekają cię dwie próby bólu i próba starchu - Atie przełknęła głośno ślinę, co oni mogli by jej zrobić? Spojrzała po czarnych postaciach. Teraz to zaówarzyła. żadna z nich nie miała palca wskazującego. Czy i jej chcą go odciąć? Łzy nabiegły jej do oczy, kiedy jedna z postaci przywiązała ją do kamienia, tak, że jej dłoń spoczywała dokładnie na nim. Kolejna postać wyjęła z kieszeni nóż kuchenny i podeszła do dziewczyny. Trudna opisać co Atie wtedy czuła, jednocześnie zamarła ze strachu i prubowała uciekać. Czarna postać stała nad nią niczym kat nad swoją ofiarą
- Proszę zostawcie mnie - powiedziała przez łzy ja nic nie powiem! - krzyknęła ruda, ale postacie nie zaaragowały. Ta stojąca nad nią ścisnęła nóż w dłoniach. Okropny krzyk przetoczył się po ogrodzie. Ostrze noża tkwiło w palcu dziewczyny. To był najgorszy ból jaki kiedykolwiek czuła. Jedak czarnej postaci to nie wystarczyła. Pociągała nożem powoli,przecinając dokładnie każdy fragment. Atie piszczała z bólu. W końcu kiedy obciąto jej dookoła całą sórę, aż do kości, Czarna postać wzięła jej rękę i wyłamała palec, który opadł z mlaskiem na ziemie.
Alie zrobiło się z bólu ciemno przed oczami,kiedy Trin dobyła nóż i zaczęła jej ciąć ramię. Atie niemiała nawet siły krzyczeć. Po wszystkim oznajmiono, że czas na trzecią próbę. Trin wskazała palcem na opuszczony dwór i powiedziała
- Spędzisz tam noc a będzisz przyjęta!
- Ale tam....
- Jakie ale,czy chcesz aby twój ból poszedł na marne?
- Nie nie chcę - odpoiedziała Atie po chwili zastanowienia.
- Więc na co czekasz!
Atie poszła niepewnie w stronę dworu. Widać go było z okna jej sypialni jednak nigdy nie zwróciła na niego uwagi, teraz - nocą wydawał się dużo okropniejszy. Okiennice skrzypiały na wietrze a drzwi otwierały się i zamykały przy silniejszych podmuchach.
Atie weszła do środka. Dom był zatęchły, pełen brudu i wilgoci. Bez rudu odnalazła sypialnię - było to jedyne pomieszczenie na którym czas nie odcisnął swojego piętna, prawdęmówiąc sypialnia wyglądała jak nowa. Atie nie zastanawiała się nad tym, myślała tylko, by jak najszybciej wstał ranek, ułożyła się więc na łóżku....
... do supialni weszła młoda kobieta w bufiastej białej sukni z długim welonem, za nią wszedł mężczyzna, w czarnym garniturze. Wyglądali na szczęśliwych.
- Tu jest cudownie - powiedziała
Chwilę potem stała z mężem na polanie, przybyło jej jednak parę lat. Po podwórku biegało dziecko, ok. 5 letni chłopczyk, o trupiobladej cerze i czarbych krótkich włosach. Chłopiec podniusł głowę.Atie nie widziała dobrze jego twarzy, widziała jednak, że z to dziecko nie jest do