szczurasa ciąg dalszy. kocham drania.
niestety wczoraj drań musiał wyemigrować z domu na dwa tygodnie, co zaskutkowało zapanowaniem w moim pokoju nieznośnej ciszy, nieprzerwanej chrupaniem, drapaniem, gryzieniem, kopaniem w trocinach, przewracaniem miski, skrobaniem i domaganiem się wypuszczenia z klatki.
tak siedzę i pochłaniam na sucho płatki śniadaniowe, i myślę sobie...serio nieznośna ta cisza jest.
dzisiaj chaotyczne pakowanie, jutro o tej porze będę już z dala od miejskiego zgiełku. doczekałam się.
zachwiany biorytm powoli wraca do normy, aczkolwiek zdarza mi się w dalszym ciągu nieco przegiąć.
samopoczucie? raz na wozie, raz pod wozem, chociaż w dużej mierze po prostu wyśmienite, bo zniknęła cała ta przytłaczająca aura, którą opisywałam poprzednio.
kto sie do mnie przytuli?
zdecydowanie piosenka wakacji 2011.