Jako że dawno nic tu nie skrobałam, robię to teraz, w najmniej odpowiednim momencie, ponieważ chyba nigdy bardziej nie chciało mi się spać...;>
To takie męczące, chwytać każdy dzień za łapki i wywrać go do góry nogami, żeby wysypać jak najwięcej maleńkich chwil (później to się chyba wspomnieniami nazywa). Ale czego się nie robi, żeby poczuć życie :) Przynajmniej jestem szcześliwa (albo, powtarzam: co raz lepiej potrafię oszukiwać samą siebie i innych po drodze). Ten tydzień to jakiś istny maraton, ale chyba o to w tym własnie chodzi, c'nie? Ciągle trzymam rękę na pulsie i ciagle czekam na impuls :)
Jutro wybiorę się może DO MARTY (tak grzesznico, to do Ciebie, musimy się ogarnać bo już teNSknie, jeżeli tutaj o tym piszę to serio musi to być sprawa życia i...wódki?)
Idę położę się z Grayem do łóżka, może mi się chociaż przyśni coś...kto czytał ten wie :)
Buziaki misiaki! :*
A na koniec wklejam jeszcze dwóch śpiewających przystojniaków :)
http://www.youtube.com/watch?v=KZVPk1Ryl_s