I tak naprawdę to wszystko jest takie proooste, nie trzeba się AŻ TAK staaarać, aż tak męęęczyć żeby było dooobrze...
Haha, co raz częciej powracam myślami do chwil tak odleglych, a zarazem tak mi bliskich, że znów włącza się ten charakterystyczny rodzaj bólu, suchość w ustach i pieczenie w żołądku. Aż skóra swędzi, brrr!
U mnie w porządku, nawet lepiej niż w porządku (albo po prostu co raz lepiej potrafię oszukiwać samą siebie), codziennie smażę się w słonku, pływam, tańczę i jem pomarańcze :> I CZYTAM NA MASĘ!!!
Już niedługo studia i zupełnie inne, nowe życie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Duże miato, dużo ludzi, dużo możliwości, dużo...samotności? Aaa własnie, że nie! Będzie dobrze, już jest i niech tak zostanie :)
Tymczasem zamieniam się w mapeta, wyciągam Shandy z lodówki, pistacjowe lody i zabieram się za nadrabianie zaległości w serialach. Cye!
Ps. http://www.youtube.com/watch?v=F2Cm_4573fs