Proces zasypiania przebiega zupełnie odmiennie w czyjeś, bo nie swojej, aczkolwiek NIE znalezionej, koszulce na rapie ( te świnki przepełniaja me serce grozą O.O ).
I nic to, że wizualnie zbliża mnie to do wizerunku zupełnie stereotypowo - encyklopedycznego, stoprocentowego gimbusa, czego dodatkowo dopełnia fakt założenia full cap'a, którego przecież zażekałam się nigdy przenigdy nie przyodziać, a którego fragment daszku ( daszka? ) można dostrzec na wyżej załączonym obrazku.
Tak, teraz prawie czuję się jak chłopczyk.
Tak, zawsze chciałam być chłopczykiem.
Nie, moje pseudo - psycho marzenie się nie ziściło. I może thanks God, I'm a woman.
Ple ple ple ple, kolejne, przewlekłe napady przejściowej migreny z aurą owocują chorymi wywodami o niczym.
Nie, nie, o wszystkim.
Latające ważko - koniki na biegunach,
śpiewające kwiaty bez ust,
tańczące imbryczki,
biszkoptowe motyle,
złote popułudnia,
zegary bez wskazówek,
gąsienico - psy
i koty
i już teraz wiem, że moja córka, która kiedyś wyjdzie z kapusty, lub przyleci I klasą pasażerską z bocianem,
będzie zwać się Alicją.