Firma mruuuu urobiła mnie na tzw. 'szaro'.
Bangkog zrobił ich w przysłowiowego chuja.
Nie ma spodni, spodni nie będzie, moich cudownych spodni w kratę, moich czerwonych, punk'owych spodni po prostu za grosze.
Nie będzie do jasnej cholery.
Propozycja innego produktu w zamian.
Jakoś nie rajcują mnie koszulki z Mickey Mouse o porozciąganym fasonie.
Ani spódnice we wzorzyste kwiaty.
Zaintrygowała mnie na moment koszulka imitująca wzorek ska, z tym że czarno - różowa.
Do dupy, do dupy, do dupy, kicz, odpust, tandeta.
Wczorajsza wiadomość doprowadziła mnie do szewskiej pasji.
Braki na magazynie.
Tak nie wiele potrzeba, aby wyprowadzić mnie z ustatkowanej równowagi.
Pieprzyć Tajlandię, pieprzyć zakupy on-line, zdeterminowałam się i chcąc nie chcąc jadę jutro do Wrocławia, jedynie kwestia funduszy jak zwykle do skombinowania, ale nie uważam tego za zbytnio wysoki próg.
Mam wewnętrzną potrzebę posiadania.
Nie potem, nie za tydzień, nie po kolejnej wypłacie, nie!
Ja chcę teraz, teraz, w tym momencie, po prostu muszę mieć.
a potem idioci się zastanawiają...mieć czy być.
no baaa, że posiadać!
za gżdę meterialistycznych cech w sobie nie dostrzegam.