photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 STYCZNIA 2015

Dla wszystkich i dla nikogo

Jako że wszystko jest lepsze od wkuwania problematyki Dziadów albo tego kto, komu i dlaczego ukazał się w drugim akcie Wesela, od dłuższego czasu zagłębiam się w najciemniejsze i często najbardziej prymitywne zakamarki Internetu. Widziałam forum, z którego aż biło różem i tak zwanym pokemonowym pismem, tony kotów lub papug w najróżniejszych sytuacjach życiowych, natknęłam się na blogi paru ciekawych blogerów i odwiedziłam gry przeglądarkowe, na których moja internetowa stopa nie postała od dobrych paru lat. Ale było warto.

Na jednym z forów (nie, nie tym różowym i słodkim) natknęłam się na starszą wersję tego, co było względnie popularne jakiś czas temu: lista 10 książek, które miały mniejszy lub większy wpływ na życie autora postu, jego światopogląd czy po prostu mu się podobały. Krótko mówiąc, 10 specjalnych książek, innych niż wszystkie. Popatrzyłam, poczytałam, i pomiędzy łapaniem się za głowę a pomrukami aprobaty uznałam, że pójdę za tłumem i spróbuję zrobić podobny ranking na własną rękę. I wiecie co? Poległam.

Oczywiście, czytałam książki, które mi się podobały, które czytało się lekko, szybko i przyjemnie i od których nie mogłam się oderwać. Mogłabym wymienić od ręki "Miasteczko Salem" Kinga lub "Lśnienie" tego samego, "Opowieści z Narnii" czy nawet "Dziennik Bridget Jones", do czego przyznaję się tu i teraz i nie próbuję tego usprawiedliwiać. Podobają mi się, czytałam wielokrotnie, lubię do nich wracać by się pośmiać, pobać lub po prostu miło spędzić czas. Ale jakieś specjalne, o których mogłabym coś powiedzieć i które naprawdę coś zmieniły? Hell no.

Moja mizerna lista skończyła się na pięciu, w porywach sześciu pozycjach. Nie potrafiłam z ponad 280 (286 według lubimyczytać, ale moja skleroza pewnie i tak zapomniała o parunastu i nie dodała ich do listy) książek wybrać jakiejkolwiek, która skłoniłaby mnie po przeczytaniu do myślenia, która byłaby ambitniejsza lub po prostu godna zapamiętania na dłużej niż okres, który mija, zanim sięgnę po następną. Wniosek? Albo jestem wybredna albo czytam śmieci, papkę robioną na jedno kopyto, masówkę wklepywaną ludziom do głów i udaję, że robię coś niesamowitego, bo mało kto książki czyta (lub zwyczajnie to ja obracam się w takim towarzystwie; naprawdę, znajomi czytający coś częściej niż raz na rok niemal nie istnieją).

Ale czy tylko ja tak robię? Wspomniany wcześniej wątek przestałam czytać, gdy wśród rzeczonej listy natrafiłam na "50 twarzy Greya." Jakoś tam jestem w stanie pojąć, że ktoś może lubić czytanie sprośnych opisów seksu oralnego, kulek dopochwowych czy cokolwiek tam jeszcze było, bo, mój kolejny grzech, rzeczone "dzieło" przeczytałam. Całą trylogię, z ciekawości. To, że mój mózg nigdy nie będzie po tym taki sam, wiedzą wszyscy, którzy rozmawiali ze mną dłużej i znali przed tym doświadczeniem. Ale wracając do tematu: jak coś takiego można uznać czymś, co zmieniło twoje życie? I nie, nie chodzi mi o nieodwracalne uszkodzenie umysłu czy życie łóżkowe bo szczerze wątpię, by te wypociny zmieniły kogoś w wyuzdanego Adonisa. Podobnie z babolami typu Zmierzch albo innymi wypocinami literatury, które powinny narodzić się w czasach inkwizycji i spłonąć na stosie. 

Niech nikt nie zrozumie mnie źle, nie mam nic przeciwko czytaniu dla rozrywki. Lubisz Coelho? Fajnie, sama czytałam parę jego pozycji. Ale, na litość Gutenberga, nie cytuj go przy każdej okazji ani nie uważaj się za wielkiego filozofa. Potrafisz spędzić pół nocy nad kryminałem zastanawiając się, kto zabił i czy ten kawałek materiału, który bohater znalazł czterdzieści stron wcześniej, naprawdę należy do ojca ofiary? Czemu nie. Ale sięgnijmy czasem po coś ambitniejszego, zamiast wiecznie napychać nasze umysły czymś, co służy jedynie rozrywce i robi z nas bezmózgi nastawione na konsumpcjonizm. Spróbujmy pochylić się nad Arystotelesem, Platonem, Nietzschem, czymkolwiek, co zmusi nasze szare komórki do przerwania lektury i zastanowienia się przez chwilę albo zostawi nas z kacem książkowym. Skoro już czytamy i poświęcamy temu swój czas, warto robić to z głową zamiast kierować się głównym nurtem, bo przecież to, co lubią wszyscy wokoło, musisz lubić i ty. A jak nie lubisz, to się nie znasz, bo to lubią wszyscy. Szkoda tylko, że ja sama potrzebowałam przebrnięcia przez tyle powieści, by to zrozumieć. Ale lepiej późno niż wcale.

I do tego właśnie popełniłam najdłuższy wpis na tej stronie. Gratulacje można składać poniżej.

Komentarze

~canalia Gratulacje!
zgadzam się i w ogóle, choć pragnę też dodać, że ta "mniej ambitna" literatura też moim zdaniem może człowieka zmienić, a przynajmniej jakoś wpłynąć. To chyba od człowieka zależy, czy nie? Mi się tam zdarzało, ale mogę po prostu należeć do płytkich czytelników, że tak powiem.
28/01/2015 22:55:09
robinsonka No jasne, zależy to od czytelnika, czy wyciągnie coś z lektury czy nie. Równie dobrze można przeczytać coś "głębokiego" i nie wiedzieć o czym się czyta, przez co w zasadzie można sobie lekturę odpuścić :P
07/02/2015 11:15:51

Informacje o robinsonka


Inni zdjęcia: 1497 akcentovaSisi! purpleblaackJa nacka89cwaOgnisko patkigdZakład fryzjerski czy stajnia? elmarDetal aceg323 przezylemsmiercJa patkigdRondo Babki. ezekh114W Osada Karbówko nacka89cwa