Kończę z publikowaniem swoich przemyśleń na photoblogu. Jego format mnie znudził, a społeczność od wielu tygodni przygnębia. Czasami czytając wypociny niektórych znajomych mi użytkowników zaczynam powątpiewać w ich intelekt i zastanawiać się na ile są oni świadomi tego, że swoimi niewyszukanymi myślami potrafią kogoś zażenować. I to niejednorazowo, a wielokrotnie. Niewiem skąd się to u mnie pojawiło, ale to dość ciekawe - słuchając słów absurdalnych wypowiedzianych wobec osób, które mogą to wychwycić czuję zawstydzenie. Niemal takie jak gdybym sam palnął coś głupiego. Esencją moich przemyśleń jest fakt, iż pamiętnik (część osób tak odczytuję rolę photobloga) w tradycyjnej formie miał jedną niesamowicie relewantną cechę - był osobisty. Dziś - w czasach, gdy Internet rozpowszechnił się na tak szeroką skalę, każdy chce dzielić się tym co mu się zdarzyło, swoimi przemyśleniami i całą masą bzdur, która mu przyjdzie do głowy. Dlaczego pewne rzeczy warto zachować dla siebie zrozumiecie wraz z upływem czasu. Warto jednak już teraz zastanowić się czy taki duchowy, myślowy, uczuciowy ekshibicjonizm jest na miejscu. Bo czy jakikolwiek ekshibicjonizm jest? Nagie ciała nastolat zdarzało mi się tutaj widywać, ku mojemu zaskoczeniu.
Mi photoblog służył do afirmacji pewnych zjawisk socjologicznych i do dzielenia się swoimi inspiracjami, sztuką, która mnie zachwyca. Nie znalazłem jednak za wielu odbiorców, więc żegnam.