ależ ja wyładniałam. tylko jakość mi się pogorszyła. skromna jestem bardzo, ale naprawdę się zmieniłam zewnętrznie. i zamierzam jeszcze bardziej. jakie to jest dziwne, że druga klasa zawsze jest najbardziej obfitująca w zmiany. jutro idę do szkoły. i będe do niej chodzić i chodzić, bo wolne się skończyło. i nie zaczęłam wypracowania z wosu. wielkie litery są głupie. trochę czytam, trochę oglądam, ogólnie jest spoko. mama wraca za 2 tygodnie, ważę mniej niż 67 kilogramów a ostatnio tyle ważyłam chyba w szóstej klasie czy coś takiego. mam nadzieję, że Wojtek się uda, bo jest fajny. przynajmniej się wydaje. wpadnę w rutynę, będzie dobrze. czasem tylko ogarnia mnie ta idiotyczna nostalgia i poczucie, że nikt o mnie nie dba. w sumie to chyba są na tym świecie ze 4 osoby, które w jakikolwiek sposób obchodzę w tej chwili, nie wiem w jakim stopniu.
chcę zjeść całą pizzę, popić colą a na deser zjeść brownie z lodami i popić carmel latte z bitą śmietaną.
chcę ważyć 58 kilogramów.
chcę być atrakcyjna.
chcę mieć chłopaka.
chcę żeby było ciepło.
chcę nowych ubrań.
chcę do mamy.
chcę lakier z essie, kolor fiji.
chcę kota.
kokos, kwiat pomarańczy, czarna porzeczka i bergamotka