hahaha, przed świtem mi się odbija w lustrze xD
najdziwniejsze ferie ever. prawdopobonie najbardziej frajerskie. ani razu nie byłam "w mieście" tak żeby się spotkać. geez.
nie zrobiłam żadnych zakupów, najdroższą rzeczą jaką kupiłam było sushi w moim osiedlowym spożywczaku.
spotkałam się z całymi trzema osobami.
byłam raz w klubie, ale było tak okropnie, że stwierdziłam, że się nie nadaję i już nigdy nie pójdę.
nie zrobiłam nic pożytecznego.
narysowałam jedną rzecz, pierwszy raz od nie mam pojęcia kiedy.
najdalej jak byłam, to w Mędłowie
nawet się nie wyspałam jakoś wybitnie bo starałam się nie wstawać za późno, chodząc spać dosyć późno.
żol.