PGE Skra Bełchatów 3:1 Jastrzębski Węgiel
Bełchatowianie źle weszli w mecz, przegrywając na samym początku 1:5. Wtedy o czas poprosił trener Miguel Falasca, a za chwilę PGE Skra& wygrywała 6:5. Świetnie w tym okresie gry zagrywał Andrzej Wrona, a na siatce najskuteczniejszy był Stephane Antiga. Cóż z tego, skoro dobra gra bełchatowian została zatrzymana jeszcze przed drugą przerwą techniczną. Bełchatowski zespół prowadził 10:7, ale do końca seta zdołał zdobyć już tylko osiem punktów. Znów pierwszy set nie wyszedł drużynie PGE Skry.
Gdyby jastrzębianie wygrali w drugiego seta, zapewniliby już sobie punkt w Bełchatowie. I mogli to zrobić, bo po autowym ataku Wojciecha Włodarczyka prowadzili 24:23 i jako pierwsi mieli setbola. Bełchatowianie zdołali jednak odwrócić losy tej partii, a wygrali ją po podwójnym odbiciu piłki przez rozgrywającego Jastrzębskiego Węgla Michala Masnego. Duża w tym też zasługa Andrzeja Wrony, który najpierw posłał asa, a chwilę później utrudnił Masnemu rozegranie dobrą zagrywką.
Jastrzębianie lepiej rozpoczęli trzecią partię, prowadzili po ataku Krzysztofa Gierczyńskiego 10:6, ale nie załamało to bełchatowian. Po asie serwisowym blondyna Karola Kłosa był już remis 13:13. W końcówce asa zaserwował Mariusz Wlazły, czym dał inicjatywę PGE Skrze. Nawet przerwy, o które przed zagrywkami prosił trener gości Lorenzo Bernardi, nie przyniosły rezultatu.
Czwarta partia już takiej dramaturgii nie miała, choć nie oznacza to, że jastrzębianie przestali walczyć. Przeciwnie, drużyna trenera Bernardiego bardzo chciała zdobyć w hali Energia przynajmniej jeden punkt, ale dobrze grająca PGE Skra i na to nie pozwoliła. Bełchatowianie niemal przez całego seta byli na prowadzeniu, choć pozwolili rywalom doprowadzić do remisu 17:17, a wygrywali już 10:5. Zwycięstwa zabrać jednak sobie nie dali.