Jestem na siebie wściekła za nocne podjadanie! Ale nic nie poradzę na to, że po kilku godzinach od zjedzenia kolacji umieram z głodu. Ostatniej nocy zasnęłam dopiero o 2:00 po zapchaniu się waflami ryżowymi...
Macie na to jakieś sposoby??
Znowu strasznie zmarzłam! Spałam w nocy maksymalnie 4 godziny, a poza domem byłam od rana do wieczora.
Trzymałam się planu przez większą część dnia, ale skończyło się niestety obfitą obiado-kolacją o 19:00. Ach, no i wpadł jeden cukierek.
Boże, Boże, Boże. Jestem beznadziejna.
Nie wytrzymałam i stanęłam rano na wagę: 65,9kg. Coraz lepiej!
Ale codzienne ważenie się jest zupełnie bez sensu, więc następny raz zważę się dopiero w przyszły poniedziałek.
Bilans (wydaje się gigantyczny):
serek wiejski 150g, jabłko, kanapka z serem, mandarynka, jogurt do picia żurawinowy 400g, cuekierek, ziemniaki w plasterkach podsmażane na patelni, gotowana marchewka i brokuł
+ 2x zielona herbata, trochę soku grejpfrutowego, cappucino
Koniec końców to milion kcal, w życiu tak nie schudnę.
Porobię trochę brzuszków. Zasypiam.
Jutro będzie lepiej!
Inni zdjęcia: Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigdW pedeku patkigd