Może i powinienem już dawno ułożyć się w łożku z jakąś poukładaną myślą?
Może...
Nie wiem co miałbym napisać, nie wiem co myśleć skoro nie potrafię ułożyć spraw podstawowych, nie myśląc już o najważniejszych.
Może...
Może powinienem zagłębić się w różnice o których świadomi ludzie nie chcą nawet myśleć. Czasami stwierdzam, że nasze słabości są oznaką tego, co nas irytowało, śmieszyło- być może niszczyło- we wcześniejszych wcieleniach.
Skoro mam jedno życie, a w nim tyle niepoukładanych spraw, to ile musiałem mieć w tamtym? Jeśli wogóle istniało.
A jeśli nie istniało, to dlaczego muszę cierpieć w tym, żeby móc zaznać spokoju w następnym życiu, niby tym lepszym?
Chciałbym myśleć logicznie, lecz logika ukryta jest w szczegółach. Może dlatego jej nie dostrzegam- w sumie nie wiem- może dlatego jestem tak ślepy i staram się przekazać zbyt wiele wiedzy robiąc przy tym z siebie najmądrzejszego człowieka świata. Ludzie podobno myślą na swój sposób, każdy indywidualnie wyciąga "złote wnioski". Dlatego pyta. Czy nie Ci sami ludzie karają nas za to, że nie zgadzamy się z ich opinią?
Niektórzy powiedzieliby do mnie, żebym przestał patrzeć na ludzi, ale jak mam przestań spoglądać na nich skoro jestem od nich uzależniony? Dzień po dniu, każdego ranka, po południa, wieczora jestem uzależniony od tego, żeby widzieć wszelakie twarze, muszę uczyć się ich reakcji oraz tego jak reagują na moją osobę, bo to uczy życia, to mnie uczy bycia sobą.
Obserwacja...
Gdybym tak miał kilka żyć, a w każdym wcześniejszym spieprzył coś po drodze i dlatego teraz Bóg się na mnie mści?
Bóg...
Napisałem z wielkiej litery, ale czy nie dlatego, że nauczyli mnie tego w szkole? Gdyby nikt mi wcześniej nie wcisnął tej wiedzy w łapy pewnie myślałbym po swojemu. Musiałbym uczyć się siebie i ludzi, a więc, co jest złego w tym, że mamy swoje idee?...
Różnimy się od innych.
Nie chce się różnić, ale też nie potrafię być inny.
Przepraszam.