Jesteśmy na regałowisku!
Czyli dziwny spontan w wykonaniu reguły.
O kumpel proponuje darmowe bilety.
Za 24h pod namiot na 3 dni?
Ale ja nic nie mam biwakowego przy sobie..
Czyli jedziemy?
Piszemy szybciochem kolokwium i idziemy się bawić.
Akcja całkiem nie w moim stylu. Nie planowana, na szybko, na wariata. I chyba dlatego było tak świetnie. Co z tego, że zmarzłam i dostałam zaspanym łokciem w twarz? Ale za to wybawiłam się za wsie czasy, tańczyłam kiedy inni nie mieli już na to siły. Pilnowałam, żeby moje towarzystwo nie usnęło i nie spadło z ławki oraz żeby im nosy i uszy nie poodmarzały.
Po kilkumiesięcznej stagnacji życiowej jedna impreza otworzyła zupełnie nowe perspektywy nie regułowe. Ale reguła, o dziwo, bardzo dobrze się w nich odnajduje. Nowi ludzie są potrzebni. Nowi ludzie zmieniają moje życie. Mówią mi, że w końcu zaczynam zachowywać się adekwatnie do swojego wieku. Z chęcią zgadzam się na rzeczy, które kiedyś potępiałam.
Nie zostawijcie proszę kluczy w drzwiach, wrócę późno.
I tak wyszło, że ani razu nie wróciłam. Jak przyszłam byliście już w pracy.
Dwa tygodnie analizy matematycznej, dwa tygodnie prawie ciągłej imprezy.
Analiza zaliczona bez problemu na całkiem niezłą ocenę, a impreza, co prawda mniej intensywna, nadal trwa ;)
Everything that kills me makes me feel alive