A teraz macie mixik Raptusa

To bezdomny kundelek, pojawił się jakieś trzy dni przed wyjazdem. Od razu się nim zajęlismy,
ja mam na zwierzęta zawsze ręce otwarte

taki kochany psiak, a do tego bardzo wierny - chodził z nami na spacery, do lasu, do miasta...
kiedy nic sie nie działo kładł się pod domkiem.
Nocą niestety musiliśmy go wyprowadzać z ośrodka, bo w naszej obronie warczał na wszystko co się rusza

ale rano zawsze był, zawsze z nami, a my w zamian dawaliśmy mu jedzenie, no i pieszczoty

czułam się tak jakbym miała włąsnego psa...

Ale niestety...

trzeba było go tam zostawić, bo my nie możemy mieć psa

smutno było, ale cóż, takie życie..

biedactwo, ciekawe co teraz robi??? Można tylko zgadywać...