Wielki powrót

i tak jak głosi tytuł, już jestem...
trzeba by wspomnieć ze byłam nad jeziorem, w Więcborku

nie będę opisywała wszytskiego, tylko to związane z końmi

bo resztą byście się zanudzili...
no wiąc w pobliżu, dosłownie rzuy kamieniem od ośrodka ("Panoramy") były jakieś konie. Poszłam tam w nadzieji że będę mogła sie zająć jakimś koniskiem, ale okazało się ze to PUNKT KOPULACYJNY

i w ogóle nie bardzo mi się tam podobało... konie jakieś takie zabiedzone...
Więc znaleźliśmy sobie coś innego, a mianowicie "Hodowlę koni wielkopolskich Branicz". Piękne miejsce, pastiwksa cudaśne, nawet Karimka by nie wybrzydzała

i ogółem koniki piękne, dużó ich, bardzo tanie jazdy (tylko 20zł/h co w porównaniu z Anką np. jest bardzo małym wydatkiem). Umuwiliśmy się wiec na jazdę

Musiałam sobie kupić jakieś tanie spodnie, znośne do jazdy...
no i dostałam Sonatę, fajniutką gruba kobylcię i sierści maści jabłkowitej - mniej wiecej w umiejętnościach odpowiednik Okarynki

fajna chociaż dosyć mułowata, łapała "stopki" kiedy ktoś stały przy płocie ale ogólnie jazda udana była

trochę się namęczyłam i popryzpominałam masę rzeczy związanych z jazdą.
Pogadałam też trochę z dziewczynami z tej stajni. Bardzo sympatyczne i miłe, nie patrzyły z góry (zazwyczaj tak jest, wiem po sobie i po Appalozie). Poopowiadałam im o Appie, panu prezesie, Apaczu i Karimce też

no i umówiłam się nakolejną jazdę, ale o tym jutro bo dziś już mi się pisać nie chce

Na przeróbce oczywiście jazda na Sonatce, mam tyle fotek że nie wiem co wybierać, więc będą same sklejki
