Powoli wszystko zaczyna wychodzić na prostą. Myśli układają się mi w głowie, z Twoją pomocą. Dzięki, że ze mną rozmawiasz, to wiele dla mnie znaczy. Wszystko powoli się odbudowuje w mojej głowie i może być dobrze. Będę trzymać kciuki za wszystko, bo dobrze gdyby wszystko wróciło do pierwotnej formy. I tak, jestem zła, tak wiele rzeczy złych zrobiłam, bezsensownie. Ale wcale nie jest mi z tym dobrze, wcale nie jestem z tego dumna. Zżera mnie to od środka, bo jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym zranić. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Zawsze, ale to zawsze stawiam Ciebie przed sobą i innymi. I mimo, że jestem skomplikowana (tak, żeby nie napisać pojebana), czasami mi ciężko przetrwać różne sytuacje, zbyt emocjonalnie reaguje na pewne rzeczy, bo tak jestem skonstruowana. I choć wiele razy próbowałam się zmienić, przestać zachowywać się jak furiatka, to nie potrafię. Ja nie potrafię trzymać w sobie tego, co mnie boli. Jestem taka i już. Nie będę obiecywać, że się zmienię, bo nawet dla mnie te słowa już nie są wiarygodne. Bo chyba nie potrafię mimo wszystko. Przepraszam, ale są rzeczy, które muszę zrobić, bo uważam, że tak będzie najlepiej.