upadam, nie wstaję jeszcze przez chwilę. nie wiem kiedy się podniosę, nie wiem kiedy się z tego otrząsnę. chyba nigdy. nie wiem czy człowiek potrafi się otrząsnąć i podnieść po takiej porażce. nie wiem czy ową porażkę zawdzięczam sobie, bo wiem, że nie jestem idealna, czy też wymagano ode mnie zbyt wiele. wiem jedno, to była porażka. nie miała nią być, nigdy. miała być wygraną. ale stała się porażką i jest nią do dziś. jest za dużo niewypowiedzianych słów, które nigdy nie zostaną wypowiedziane. jest za dużo wylanych łeż, których nikt nigdy nie widział i których nikt nie zobaczy. tych takich prawdziwych, trzeźwych. czułam je tylko ja, spływające po policzku, w ciemności, w samotności. a teraz sa pozory tego, że porażka jednak nie była porażką. ale to pozory. wielkie i sprzeczne uczucia mną targają. jest mi przykro, że nie zostałam tym, kim starałam się być. nie wiem czy treraz potrafię być tym kim wtedy chciałam zostać. czy nadal chcę być tym kimś. z każdym dniem i z każdym słowem się cofam, cofam się, bo wrze we mnie nienawiść. nienawiść tak pochłaniająca wszystkie inne uczucia, nienawiść, nad którą nie potrafię zapanować, mimo że wszystko we mnie walczy pokazując obrazy przeszłości, wspomnienia. wspomnienia. wspomnienia, które ratują to wszystko. bez wspomnień nie było by już nic. i tak nigdy nie wypowiem tego, co zawsze chcę powiedziec, nikt tego nie usłyszy, tylko ja. ale co mi po rozmowie z samą sobą, nie będę w stanie ocenić niczego obiektywnie, bo nie ja w tym brałam udział. to ja miałam być tym kimś! to ja miałam być najlepsza, jedyna. bez wspomnień nie było by już nic...
I jestem tylko cieniem Twoich myśli we mnie,
ale słońce zachodzi. cienie rosną...
Długa rzucona postać zamieni się w noc.
To tak jakby nic na tym świecie nie spało.
Czasem ból jest tylko przelatującym ptakiem
I dlaczego tak nie może zawsze być?
the tallest man on earth - the dreamer.