dzisiaj do szkoły na 9:55.
matematyka - równania.
godzina wychowawcza - rozmawianie gdzie jedziemy. xD
pani: zapiszcie się na kartce kto chce jechać do Bielina.
michał: to lepiej jechać na biwak do Kamieńczyka.
pani: dobrze. to zapiszcie się do Bielina.
no to się zapisaliśmy.
ja: proszę pani? to gdzie w końcu jedziemy? do Bielina, na biwak, do kina interaktywnego czy do Żelazowej Woli?
pani: a może do Ciechanowa?
i potem znowu ta sama gadka.. i pewnie i tak nigdzie nie pojedziemy.
wielkie plany jak zawsze są...
a potem nic z tego.
j. polski - ortografia.
wf - ręczna.
wf - siatkówka.
pan nalewa coca-colę.
ja: pan piję colę!
pan: nie, ja tylko nalewam.
ja: aha, to pan tak tylko nalewa i wylewa? to mogę wylać za pana?
pan: możesz.
pan leje następną szklankę.
ja: a tą mogę wylać?
pan: proszę.
wylałam drugą szklankę, a pan nalał trzecią i też ją wylałam już bez pytania. :D
i potem godzinę czekaliśmy na próbę na greczynki.
i opowiadaliśmy sobie o filmach i zgadywaliśmy zagadki ^^
potem greczynki ^^
Kaś tak fajnie chodzi <3.
i wzięłam sobie kolce na jutro na czwartki.
nie chce mi się jechać, ale nie chce mi się też iść na dwie przyrody i sprawdzian z angielskiego, z działu z którego nic nie umiem.
bo zawsze a to zawody, a to to, a to tamto... ;P