O.S.T.R.
Może jutro zniknę, lecz w tej sekundzie oddycham.
O jutrze nie myślę, bo jeszcze przede mną dzisiaj.
W każdym detalu, akordzie i dźwięku,
bez Ciebie życie nie miałoby sensu.
Nie myślę o raju, miłości nie ma dziś.
Nie oczekuję czarów, po prostu daj mi żyć.
Nie odejdę, mam szacunek do życia,
choć bywa, że nie zawsze ono smakuje jak dzisiaj.
Oddychaj, by pokonać energii destrukcję,
żaden lekarz nie wypiszę Ci recepty na sukces.
Cztery ściany, puste lokum - skąd to znam?
Świat spisuje protokół wszak każdemu z nas.
By nie płakać się staram chociaż w czasach tych dla nas,
o swoich problemach nie ma z kim porozmawiać.
Masz karabin - proszę odpal,
boję się tylko Boga, bo trzyma ze mną kontakt.
Ból doświadczeń sprawia, że śmiech znika.
Mówili nie patrz, mówili nie dotykaj.
Odliczam godziny do dnia spokoju,
Gdy cały świat w końcu zazna pokoju.
Niektórzy ludzie mnie nienawidzą
a podają rękę kiedy z naprzeciwka idą.
Czas nabiera rotacji, a my między blokami
Z dala od ulizanych Kenów i niedoruchanych Barbie.
Przecież nie będę płakać, bo los jest zbyt dumny
Wbijając po kolei wszystkim gwoździe do trumny.
Czekając na dzień, w którym spełnią się marzenia
Nie chcę być tym, co nie ma nic do powiedzenia.
Prawda boli tutaj wszystkich, to konkret.
Choć tych z wszystkich to się uda tylko nielicznym zapomnieć.
Nie odwracaj się, zbyt daleko to zaszło
A ten pech dzisiaj nie da Twoim powiekom zasnąć.
Cztery ściany, pusty pokój, wewnątrz serca samotność.
Szum telewizora kreujący na życie horoskop.
Niby wszyscy razem, a każdy osobno.
Gubi swoją wolność skazany na samotność.