ZEUS
Ciebie tam nie ma i nie będziesz się uśmiechać już do mnie.
I te myśli sprawiają, że mi się nie chce żyć.
Twoje łzy i nasz lęk, że nie damy rady.
Mój wróg number one. Próg w każdej z bram
Zjawia się bardzo często tu, kiedy zostaję sam.
I nie ma dnia bym nie myślał o tobie w agonii.
Mam tego dość, przykładam broń do skroni.
Niby nie dzieli was nic, ale czas gdy nie dzieli was nic to są tylko momenty.
Ile trzeba tego zeżreć, żeby nie chcieć umrzeć?
Niby niewiele mam, a jednak czuję, że mam to co najważniejsze.
Cokolwiek zrobię i tak będzie źle.
Przysięgaliśmy się zestarzeć razem
Kochać na zawsze, nawet, gdy nas w trumnie zjedzą robaki.
Stoję dokładnie tu, gdzie stałem parę lat wstecz
Lecz oczy, którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś.
Nie raz myślałem o Nirvanie, jeden strzał.
Nie mam pojęcia co się stało ze mną
Coś zamieniło światło w ciemność.
Z natury jestem słodki tak to mnie wychowała mama,
Lecz ten pierdolony świat przerobił anioła na chama.
Nie potrzeba mi już więcej wrogów.
Może się mylę, może mi się wydaje, lecz im jesteśmy bliżej, tym jesteśmy dalej.
Rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia
Jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja.
I sam się szwendam ulicami, tyle tu wspomnień o Tobie
Że mógłbym z nich spokojnie stworzyć cały wszechświat.
Zrobiliśmy razem setki kilometrów po niebie
Ale na którymś z postojów zostawiliśmy sens.
Oliwia 8)