PEZET
Ale wcześniej bym odjebał kilku typów i patrząc jak pociski rozrywają im aorty. Uśmiechnął się i któremuś napluł w mordę.
Może zadzwoniłbym do ciebie z budki, mówiąc, że zależy mi na tobie i jestem smutny.
Pocałowałbym cię w usta by poczuć smak życia, odwrócił się przyłożył sobie lufę do skroni.
Znów chodzę po osiedlu i słucham rapu.
Dla nas rap jak największy skarb stał się bezcenny.
To my niechciani, nielubiani i bezczelni.
Na tym osiedlu, gdzie rap znaczy więcej niż pop,
Gdzie czasem hajs znaczy więcej niż coś.
Nie ma miejsca jak dom. Nie ma miejsca jak blok.
To jest rap, to jest życie. To jest syf, pow&
Rap sto procent, patrz Pezet tańczy na twoim grobie.
Jeśli chodzi o rap - zostawiam za sobą trupy
Jeśli chodzi o rap to mój jest spoks a twój do dupy
Tutaj codziennie uczę się, że nie ma uczuć
Jest tylko hajs, seks, hajs i trochę brudu.
Pierdolą coś o lojalności skurwysyny
Nawet nie chce mi się im pluć w oczy, bo szkoda mi śliny.
Słuchaj dzieciak, weź w swoje ręce swoje życie.
Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś,
Ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce.
Brakuje mi twojego zdjęcia na tapecie i spojrzenia,jak bym był ostatnim gościem na świecie.
I czuję się kurwa całkiem żałosny, gdy myślę o Tobie nocą i błądzę.
Oliwia