PALUCH & KALI
Szczęście bez przerwy, idealna równowaga,
tęsknota była chwilą bo każdy szczęśliwe wracał.
Kiedyś obiecałem komuś, kto już tam u góry
Że zmienię od podstaw swego życia struktury.
Budujesz ciszę, usypiasz tych co biegną
Rozjaśniasz mi umysł chociaż twoją siostrą ciemność.
Uwierzyć w to,że nie tylko tu żyjemy, by umierać w samotności,
gdy los się dopełni, pojmij że, jesteśmy nieśmiertelni.
Otrzyj swe łzy i weź połowę siły mej.
Mijamy się jak znamy się to przybijamy pięć
Choć jedyne co nas łączy to pochodzenia więź.
Śniące miasto, bo jedne na piękno
A ja nie chcę zasnąć, wsłuchany w serca tętno.
Proszę, daj mi jeszcze chwilę, daj mi jeszcze moment
Nim zacznie się harmider, mego spokoju koniec.
Okaż serce nie sumienie przestań się już ze mną droczyć.
Już nie chcę pić wódki, zalał mnie jej strumień
Dzisiaj umiem pić dobrze, bo całe życie trenuje.
Radość i złość tak naprawdę nie istnieje
Jest tylko miłość, poczuj ją, uwierz w jej istnienie.
Mam umysł śnieżnobiały, powstał z życiowego brudu.
Nic nie trwa wiecznie wiesz o tym dobrze
Wczoraj się urodziłeś jutro Ci szykują pogrzeb.
Rap to suma przeżyć, a nie puste pierdolenia
Ja podążam tym szlakiem, przez 9 płyt od podziemia.
Nie o kokainie, czy kuluarach show biznesu
Bo sztuczne cycki nie są partnerem do interesów.
Gdy mówiłem nie płacz mamo przez słuchawkę za pleksą
Pojąłem, że po tamtej stronie dłużej lata lecą.
Gdy mówiłem nie płacz mamo przez słuchawkę za pleksą
Pojąłem, że po tamtej stronie dłużej lata lecą.
Kopy na japę, pajdy na klatę, wbity na chatę, kumasz to synku?
Nie potrzebuje dużo, odrobinę szczęścia daj mi.
Liczy się sekunda wdech, wydech, promyk słońca.
Nie jest wstanie mnie zabić kolejna ciężka noc,
Dopóki nie wiesz jak mnie zabić tworze życia most.
Oliwia