KALI
Nienawidzę siebie za te wszystkie przykre chwile,
za te wszystkie przykre słowa za to że nie doceniłem,
ile znaczy dla niej ile ona znaczy dla mnie.
Ból, smutek, żal wszystko przy mnie
Chciałbym zamknąć oczy i otworzyć je gdzieś indziej.
Potrzeba nam miłości, miłości bez apelacji.
Będą nazywać durniem mówią tobie jakąś bujdę,jestem sobą to nie trudne.
Moje życie to pasmo wzlotów i upadków.
Bywało tragicznie wiesz, życie mnie pomięło
Ale to wszystko już za mną, było minęło.
Nie daj sobie wmówić, że dla takich jak my nie ma przyszłości.
Alegoria losów to tatuaże na ciałach,
Historia ciosów i obrażeń, blizny po postrzałach.
Możesz się wybić albo dać się pomielić
Możesz się wybić i wolność docenić
Jutro obudzić albo zasnąć na wieki,
Bo jeden mniej czy więcej bez znaczenia dla skurwieli.
Życzę wam jak najlepiej mam własny sen on się ziści.
Gdzie to co nas łączyło
Kiedy nienawiść podzieliła ten świat.
Tutaj gdzie żyjemy nie ma słońca, Bóg o nas zapomniał.
Choć to Ci pokaże na charakterach skazę
Ciężko tu komuś ufać, typy łapią chorą fazę.
Jak masz szansę uciekaj stąd daleko
Zanim Cię zapekluje tego świata ciężkie wieko.
Mówią ci jak żyć chociaż nigdy tak nie żyli.
Szacunek dla tych co od lat mają te same twarze,
My nie odejdziemy stąd, co będzie z Tobą czas pokaże.
Co to szczęście, powiedz mi gdzie go szukać,
chyba byłem wszędzie gdzie jeszcze mam zapukać?
Chcę żyć, śnić, mieć, kochać - niepotrzeba więcej nic.
Zrozumiałem, że nie warto , nie warto uganiać się za tym co jak dym ulotne jest.
COŚ NA SZYBKO..