Siedzę samotnie na zimnym betonie a serce powolnie zamienia się w stal
Nie wiem czy jeszcze potrafię kochać i może dlatego właśnie zostałem sam
Każdego dnia podróżuję przez historię i pewnie stawiam kroki, pokonując strome stopnie
Nie brak mi odwagi, by w drodze wracać do wspomnień, choć złego co za nami choćbym chciał, nikt nie cofnie
Trzeba mieć odwagę, by zamiast biec zacząć cofać i mimo rozdartych serc, wszystko zbudować od nowa
Każdy robi błędy, co Cię nie zabije, da Ci moc i siłę
Przeszłość skasowałem pewnej nocy, tak po prostu, zostało po niej kilka oczywistych wniosków
Mam zrobić krok w tył? To raczej księżycowy. By za kilka chwil zrobić w przód siedmiomilowy
Ja tą drogę którą idę, znam lepiej niż własną kieszeń, a mimo to gubię szlak i błądzę jak każdy ślepiec
Życie potrafi ranić, jak ludzie którym ufamy, mimo, że obiecywali, że zawsze już będą z nami
Nie ma co się żalić, ani kogokolwiek ganić, trzeba iść wciąż drogą, choć stopy zaczęły krwawić
Pozory mylą tak bardzo jak siemasz, twarz pięknych kobiet często szpeci tapeta.
Widać po mordach kto jest, kto nie zgaduje. Wiem z kim bita piątka, wiem kto jest bity chujem
Pozory często mylą, łatwo zmylić drogę, a najlepszy przyjaciel staje się największym wrogiem
Wiem, że jesteś sama tak jak ja jestem sam. Trzymam w ręku telefon numer doskonale znam
Numer sprzed lat, numer, który wiele słyszał- obietnice bez pokrycia, które pękły jak klisza
Widzę Twoja twarz w obrazach naszej przeszłości, Twoje oczy, gdy mówiłem szczerze o miłości
Twoje oczy, gdy układaliśmy wspólnie plany, te w których nie było nienawiści i zdrady
Puste serce jak peron. Wypełniam je nadzieją, że kiedyś Ci opowiem i wybaczysz mi wszystko między prawdą, a betonem.
Tak wiele mam Ci dziś do powiedzenia. Wiem, tamten czas minął bezpowrotnie. Tak być musiało, Ty najlepiej sama wiesz.
Tamte dni to przeszłość, dziś to wszystko wraca..
Dzwoniłem wiele razy, nie raz z problemami. Twój głos dodawał mi zawsze nadziei i wiary,
nadziei w lepsze jutro, wiary że damy radę z lojalnym składem tylko Ty dałaś radę
Ten kac jest moralny, ten stan jest fatalny, ten plan, który miałem nie staje się triumfalny
Nie mam odwagi pytać czy mi wybaczysz. Nie mam odwagi mam tylko strach w oczach
Nie mam odwagi pytać czy mi wybaczysz. Chcę Ci powiedzieć, że zawsze będę Cię kochał
Znów myślę o niej i nie wiem co zrobię tak bardzo zaczynam czuć wewnętrzny ból
Nie myślę o żalu do bliskich za błędy bo sam popełniłem ich pewnie tysiące