Rekreacji na stajni zrobiło mi się ostatnio do groma i ciut ciut, ale nei narzekam bo koni do jazdy ejst aż za dużo, wszystkie za grube i godzina jazdy dziennie dobrze im zrobi... Przynajmniej nie będe musiała ich lonżować bez sensu.
Hawel od kilku dni mnie zaskakuje- jest tak niewiarygodnie grzeczny pod dziećmi że puszczam je już luzem na maneżu i słucha się ich aż miło. Leonek coś dzisiaj smutny i zmęczony więc pochodził tylko chwilę stępem po Klaudką, kopytka mu zrobiłam i poszedł znów na wybieg. Klaudka dzisiaj też pierwszy raz siedziała na Dadze- trochę falstart bo strasznie muchy gryzły i nawet jak ja siadłam po niej to ciężko było ja ogarnać bo caplowała bardzo. Z promilkiem i Dagą pojechałam dzisiaj na górki cwiczyć im zady. Dagmara sensownie- bała się tylko porozrzucanych na ścieżce opon i furczała na muchy natomiast Promil-wydziwias jak to on... Najbardziej bał się nierównego terenu, krzaków, plam piasku, zbyt wysokiej trawy natomiast ani opony ani styroian przy ścieżce ani kombajn na polu obok nie robiły na nim żadnego wrażenia... To się nazywa koń wychowany w cywilizacji...
Jutro znów trzy jazdy... Konie zarobiły już w tym miesiącu na 2,5 wyżywień miesięcznych (jest ich 5 ale ciiii) wiec w nagrode Leon dostanie wypaśną paszę dla starych koni... Niech młodzież pracuje na emerytów, a co ;)