Dlaczego wszystko co jest odwrócone na lewą stronę smakuje jak kurczak, ziemniak albo ryba? x , x
Cz.1
Wkraczam w świat fantazji jako waleczna wojowniczka władająca długimi srebrnymi mieczami i jakże zacnymi młotami. Jednym uderzeniem rozrywam przeciwnika w pół, ukazując jego wnętrze tryskające ciepłą czerwoną - krwią. To właśnie jej widok napawa mnie euforią, widząc jak zakrwiawione ciała wrogów sponiewierają się po moim terytorium, napawa mnie.... dziwne pragnienie. Pragnienie zemsty za wszystkie krzywdy wyrządzone mnie i moim pobratymcom. Czy ktoś jeszcze mi tutaj zagraża? Działam w pojedynkę. Tak jest szybciej, ciszej, nie masz nikogo kim musisz się opiekować. Przeczesuję tereny, wyszkoliłam sobie ciche poruszanie się do perfekcji. Ciężka zbroja nie robi mi różnicy. Jestem po to by zabijać tych którzy nie są po mojej stronie. Ale tak właściwie... poczyjej jestem stronie? Moje przemyślenia przerywa intrygujący szelest krzaków. Ssss! pęknięcię gałęzi pod czyimiś stopami. Jest już blisko.... Pot sływa po mym czole, dreszcze przechodzą od stóp do głów, krew się gotuje, emocje kumulują się w gardle raz po raz boleśnie je zaciskając, spinam mięśnie jak najbardziej potrafię i rzucam się na wrogiego zwiadowcę. Zero litości, zero wytchnienia. Walcz, albo giń. Chyba usłyszał jak się zbliżałam, jednym szybkim ruchem wybił miecz z mej dłoni. Wiem jedno, to dobrze wyszkolony zawodnik. Drugą ręką wyciągam moje złote maleństwo, miecz półtoraręczny wykonany przez mego ojca. Gdy unikając zamachu sztyletem w kierunku mojej szyi, próbuję wbić się między żebra tej zamaskowanej istocie, czyję ścisk w szyi, mocne ukłucie, ból.... upadam, czuję jak odchodzą mi siły.... nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim.... resztkami energii, słabnąc, zasypiając, na w pół czułymi palcami dotykam szyi. To była zasadzka. Znajduję zatrutą strzałkę... odpływam w niebyt.
Wzięła mnie dziwna wena na pisanie, czuję, że może wyjść z tego coś ciekawego. Proszę Was o wszelkie uwagi ;D